niedziela, 28 października 2012

Rozdział 6

Po tym męczącym dniu w końcu wróciliśmy do naszego mieszkania. Chłopaki od razu udali się przed telewizor, podczas gdy ja po cichutku wzięłam kieliszek i butelkę wina i udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki fotografię, na której byłam ja z Aleksem. Miałam ją wyrzucić, lecz nie potrafiłam tego zrobić. Tak bardzo za nim tęskniłam. Brakowało mi jego uśmiechu, naszych rozmów, wspólnych spacerów... Brakowało mi jego całego. Jednak zdradę niełatwo wybaczyć.
Popijałam wino i wpatrywałam się w zdjęcie - aż nagle do mojego pokoju zapukał Karol.
- Widzę, że tęsknisz - zaczął.
- Cholernie mi go brakuje. Chciałabym, by przy mnie był. Kocham go. Ale zdrada... - przyznałam szczerze.
- Jeśli jesteś w stanie mu wybaczyć i kochasz go, to nie rozumiem, co stoi na przeszkodzie - odrzekł i mocno mnie przytulił.
- Nie wiem... Boję się, że dalej to wszystko będzie napiętnowane zdradą - wyraziłam swoje obawy.
- Na pewno by tak nie było. Widzę, że on to wszystko chce naprawić - powiedział mój brat.
- Byliśmy ze sobą przez rok... To był piękny rok - zebrało mi się na wspomnienia.
- Możecie być jeszcze przez następny, i następny i tak dalej - uśmiechnął się - Posłuchaj - zrobisz co zechcesz. Widzę jednak, że on żałuje - rzekł.
- A ty i Patrycja? - zapytałam.
- Ja i Patrycja to definitywnie zakończona sprawa. Nie wybaczyłbym jej. To ona była prowodyrką tego wszystkiego - przyznał smutno.
- Kocham cię bracie - powiedziałam i przytuliłam go.
- Ja ciebie też - odpowiedział - No dobra, ja lecę, druga połowa jest - poinformował z nikłym uśmiechem.
- I jaki wynik? - zapytałam z ciekawości.
- 1:0 dla Realu - odpowiedział i wyszedł.
Ja tymczasem po wypiciu połowy zawartości butelki wina odpłynęłam do krainę Morfeusza.

Wstałam o piątej rano. Nie mogłam spać. Dziś miało się okazać, czy mój brat zostanie ojcem, czy mój były chłopak. I miałam z nim porozmawiać. Karol i Paweł spali na kanapie przed telewizorem. Poszłam po cichu do kuchni, by zrobić sobie coś do jedzenia. Łzy zaczęły zasłaniać mi pole widzenia. Usiadłam przy stole. Nagle ktoś zaczął skradać się do kuchni.
- Oliwia? - to był Paweł - Co się stało? Czemu płaczesz? - pytał.
- Bo zupełnie nie wiem, czego się spodziewać.Odkąd tu jestem, może życie zaczęło się przekręcać o 360 stopni - łkałam.
- Nie płacz, będzie dobrze. Bywa, że życie płata takie ohydne figle - przytulił mnie.
- Momentami przestaję w to wierzyć - odpowiedziałam.
- Nie przestawaj, po każdej burzy nadchodzi słońce - ręką wytarł moje łzy.
- Połóż się spać, wcześnie jest - powiedziałam.
- Nie, nie chce mi się spać. Zrobię coś na śniadanie - uśmiechnął się - Co pani sobie życzy?
- Tosty z serem, proszę kelnera - zaśmiałam się. Na tyle głośno, że przyszedł mój brat.
- No hej - powiedział zaspany.
- Jej, obudziłam Cię, przepraszam - rzekłam.
- Spoko, ja od 10 minut was słyszę. I wiem, że płakałaś. Wiesz, jak bardzo nie lubię, kiedy płaczesz - spojrzał uważnie na mnie - A pan Zatorski mógłby mi też zrobić coś smacznego - oznajmił.
- Ehh, no dobra - jęknął Paweł i zabrał się za robienie śniadania.
Cały ranek minął nam w przyjemnej atmosferze. Powoli jednak dochodziła godzina zero.
O godzinie jedenastej wszyscy byliśmy gotowi. Spotkać mieliśmy się pod gabinetem doktora Kruszewskiego. Gdy dojechaliśmy na miejsce, byli już Patrycja i Alek. Czuć było przed chwilą, że się pokłócili.
- Cześć - przywitałam się z nimi, jak na cywilizowanego człowieka przystało - Idziemy?'
- Idziemy - odpowiedziała Patrycja i poszliśmy. Patrycja weszła do gabinetu, a my czekaliśmy na zewnątrz. Atmosfera była bardzo napięta. Karol chodził po korytarzu, ja skubałam skórę na dłoniach, a Aleksandar cały czas tupał.
Po kilku minutach, mając dość tak nerwowego czekania, postanowiłam przejść się dwa piętra niżej po kawę. Za mną jak cień snuł się Aleksandar.
- Nie mogę się doczekać naszego spotkania - powiedział.
- A ja zastanawiam się, co masz mi do powiedzenia - wyjawiłam.
- Na przykład to, że bardzo mi Ciebie brakuje - zbliżył się do mnie.
- Nie mów mi wszystkiego. O naszej przyszłości pogadamy później - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Przemierzając przez pierwsze piętro oboje milczeliśmy. Kiedy zbliżaliśmy do gabinetu, rozmawialiśmy o zbliżających się Klubowych Mistrzostwach Świata. Karol i Paweł dziwnie się na nas patrzyli. Pewnie byli zdziwieni, że ze sobą w miarę normalnie rozmawiamy.
Niedługo potem z gabinetu wyszła Patrycja.
- I co? - moja ciekawość wzięła górę.
- Bliźniaki. Chłopczyk i dziewczynka. Czyli na 100% dzieci Karola - powiedziała drżącym głosem.
____________________________________________________________________________
Następny rozdział już jest. Z przykrością stwierdzam iż pięcioraczków nie będzie, ale pojawi się kilka nowych wątków. ^^ Dziękuję za każdy komentarz, daje mi to ogrom powera do pisania.
Jesteście ciekawi, kogo wybierze Oliwia? Co wyzna jej Zuzka? Kto nowy przybędzie do Bełchatowa i wejdzie najbardziej w uczucia Karola? O tym już w następnych rozdziałach.
Pozdrowienia!

4 komentarze:

  1. Jezu boski blog !!! Kocham Go Normalnie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału !pozdrawiam .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohhhhh, jaka szkoda, że nie pięcioraczki :c byłoby ciekawie i nie wiedziałabym do kogo dzieciaki trafią xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już knuję co tu zrobić, by walka o dzieci była zażarta ^^

      Usuń