środa, 31 października 2012

Rozdział 7

Tak prawdę mówiąc to spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Serce mi podpowiadało, że tak jest. To serce chciało, by jej brat został ojcem dwójki małych słodziaków. To serce mówiło, że to nie jej ukochany jest ojcem. To serce chciało należeć do Aleksa... jest jednak okaleczone zdradą
- Karol, idziesz z nią porozmawiać? - zapytałam.
- Mam taki zamiar... Tylko nie wiem jak zacząć - powiedział.
- Ale musisz jej w końcu powiedzieć, co zamierzasz zrobić. No już - popchnęłam go w jej stronę.
Za chwilę słyszałam krzyk Patrycji.
- Nie oddam ich, rozumiesz, nie oddam. Chcę, byśmy wychowali je razem, albo my razem, albo ja sama - no proszę, wykorzystuje dzieci do odzyskania Karola, zaskakujące.
- Będę o nie walczył! Wychowam je sam! Nie pozwolę, by dzieci były z kimś takim jak Ty! - syknął. Ona z płaczem pobiegła schodami w kierunku wyjścia.
Karol tymczasem podszedł do mnie i się do mnie przytulił.
- To mnie kosztuje zbyt dużo sił - szepnął.
- Posłuchaj mnie... Musisz walczyć o te dzieci. Podjąłeś dojrzałą decyzję. Nie pozwól na to, by wychowywała ją suka, która traktuje je przedmiotowo. Pomogę Ci - zapewniłam go. Fakt, nazwałam ją ordynarnie. Inaczej jednak nie mogę.
- Dziękuję ci, Oli. Ja pojadę teraz z Zatim do domu, ty już idź do Aleksa. Zapewne się niecierpliwi - uśmiechnął się lekko i poszedł za Pawłem. Za mną, jakby na zawołanie pojawił się Aleks.
- Idziemy? - zapytał i pogłaskał mnie po policzku.
- Idziemy - odpowiedziałam i szybko wyszliśmy z kliniki.
Spacerowaliśmy parkiem. Zaczęły spadać pierwsze wrześniowe liście. On szedł wpatrzony we mnie. Ja nie potrafiłam się oprzeć i wtuliłam się w niego.
- Wiesz, tęskniłam za takimi miłymi, wspólnymi chwilami - zaczęłam.
- Jeśli chcesz, to może tak być już zawsze - zdjął liścia z moich włosów i złożył lekki pocałunek na moich ustach.
- Chcę. Ale obawiam się, że Patrycja zabrała cząstkę nas - powiedziałam.
- Ale można ją odbudować. Nie pozwól, by ona przekreśliła wszystko, co było i jest między nami - odrzekł.
- Daj mi trochę czasu na zastanowienie. Chociażby do czasu, kiedy wyjedziemy do Kataru. Wytrzymasz 2 tygodnie? - zapytałam.
- Wytrzymam. Idziesz do mnie do mieszkania? - a to ci spryciarz. Miała być kawiarnia, wychodzi że mieszkanie.
Poszłam. A tam sprawy potoczyły się gładko.

Tymczasem Karol z Zatim przyjechali do mieszkania. Karol miał dosyć pochmurną minę, był posępny. Zati nie umiał go pocieszyć. Sam potrzebował porady.
- Wiesz, Karol - zaczął nieśmiało - Potrzebuję Twojej rady.
- No mów stary - zachęcił Karol.
- Bo wiesz... od dawna podoba mi się Twoja siostra - bąknął.
Karol opluł się sokiem.
- Zaskoczyłeś mnie - odpowiedział zszokowany.
- Wiem, że my razem być to nie będziemy, z tego co widzę górą jest Aleks. Ale chciałbym jej chociaż to powiedzieć - kontynuował.
- No bracie, niełatwa sprawa - podsumował Karol - Możesz jej to powiedzieć przy jakiejś kawie czy coś - pomyślał.
- Dobry pomysł - uśmiechnął się nikle - Tylko nie wiem, jak zacząć rozmowę.
- Najlepiej delikatnie - skwitował krótko jego przyjaciel.
Nagle usłyszeli dźwięk dzwonka do drzwi. Karol poszedł otworzyć.
- Zuzia? Co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony.
- Hej, jest Oli - zapytała.
- Nie, nie ma - powiedział Karol - Ale jak chcesz, możesz poczekać. Myślę, że za niedługo wróci - zaprosił ją do środka.
- Dzięki. O, ty jesteś Paweł, prawda - zwróciła na niego uwagę.
- Tak, to ja - uśmiechnął się.
Później oboje usiedli i zaczęli ze sobą rozmawiać. Karol pomyślał, że być może jego przyjaciel znalazł lekarstwo na swoje smutki. Wybrał mój numer
- Halo? - usłyszał w słuchawce. Słychać było także śmiech Aleksa. Siedział obok mnie i cały czas
- Siostra, co ty tyle czasu tam robisz? - zapytał.
- Daj mi pół godziny - powiedziałam.
- Nie wnikam, co ty tam robisz - westchnął - Czyli co, definitywnie do siebie wracacie?
- Nie, do Kataru mam podjąć decyzję - odpowiedziałam.
- No dobra, czekam. Zuzka przyszła - wyszczerzył się.
- Dopiero teraz mi mówisz? Za 20 minut będę, pa - pożegnała się i rozłączyła.
Karol zauważył Pawła i Zuzę opowiadających sobie dowcipy. Widział, że ze sobą świetnie się porozumiewają. Wiedział jednak, że serce Zatiego zajmuje zupełnie ktoś inny, i że to jego siostra. Zaśmiał się pod nosem. W końcu odzyskał pewność, że wszystko będzie dobrze.
____________________________________________________________________________
Wesoło się skończyło, wiem. Taki odpoczynek od wiecznych problemów, w następnych rozdziałach jednak ich nie unikną. Ostatni tydzień był dla mnie bieganiną, musiałam zaliczać zaległe sprawdziany, a i tak wszystkiego nie pozaliczałam (angino, zniknij raz na zawsze i się nie pojawiaj). Nie martwcie się, nie przeszkodzi to w dodawaniu rozdziałów. ;>>

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 6

Po tym męczącym dniu w końcu wróciliśmy do naszego mieszkania. Chłopaki od razu udali się przed telewizor, podczas gdy ja po cichutku wzięłam kieliszek i butelkę wina i udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki fotografię, na której byłam ja z Aleksem. Miałam ją wyrzucić, lecz nie potrafiłam tego zrobić. Tak bardzo za nim tęskniłam. Brakowało mi jego uśmiechu, naszych rozmów, wspólnych spacerów... Brakowało mi jego całego. Jednak zdradę niełatwo wybaczyć.
Popijałam wino i wpatrywałam się w zdjęcie - aż nagle do mojego pokoju zapukał Karol.
- Widzę, że tęsknisz - zaczął.
- Cholernie mi go brakuje. Chciałabym, by przy mnie był. Kocham go. Ale zdrada... - przyznałam szczerze.
- Jeśli jesteś w stanie mu wybaczyć i kochasz go, to nie rozumiem, co stoi na przeszkodzie - odrzekł i mocno mnie przytulił.
- Nie wiem... Boję się, że dalej to wszystko będzie napiętnowane zdradą - wyraziłam swoje obawy.
- Na pewno by tak nie było. Widzę, że on to wszystko chce naprawić - powiedział mój brat.
- Byliśmy ze sobą przez rok... To był piękny rok - zebrało mi się na wspomnienia.
- Możecie być jeszcze przez następny, i następny i tak dalej - uśmiechnął się - Posłuchaj - zrobisz co zechcesz. Widzę jednak, że on żałuje - rzekł.
- A ty i Patrycja? - zapytałam.
- Ja i Patrycja to definitywnie zakończona sprawa. Nie wybaczyłbym jej. To ona była prowodyrką tego wszystkiego - przyznał smutno.
- Kocham cię bracie - powiedziałam i przytuliłam go.
- Ja ciebie też - odpowiedział - No dobra, ja lecę, druga połowa jest - poinformował z nikłym uśmiechem.
- I jaki wynik? - zapytałam z ciekawości.
- 1:0 dla Realu - odpowiedział i wyszedł.
Ja tymczasem po wypiciu połowy zawartości butelki wina odpłynęłam do krainę Morfeusza.

Wstałam o piątej rano. Nie mogłam spać. Dziś miało się okazać, czy mój brat zostanie ojcem, czy mój były chłopak. I miałam z nim porozmawiać. Karol i Paweł spali na kanapie przed telewizorem. Poszłam po cichu do kuchni, by zrobić sobie coś do jedzenia. Łzy zaczęły zasłaniać mi pole widzenia. Usiadłam przy stole. Nagle ktoś zaczął skradać się do kuchni.
- Oliwia? - to był Paweł - Co się stało? Czemu płaczesz? - pytał.
- Bo zupełnie nie wiem, czego się spodziewać.Odkąd tu jestem, może życie zaczęło się przekręcać o 360 stopni - łkałam.
- Nie płacz, będzie dobrze. Bywa, że życie płata takie ohydne figle - przytulił mnie.
- Momentami przestaję w to wierzyć - odpowiedziałam.
- Nie przestawaj, po każdej burzy nadchodzi słońce - ręką wytarł moje łzy.
- Połóż się spać, wcześnie jest - powiedziałam.
- Nie, nie chce mi się spać. Zrobię coś na śniadanie - uśmiechnął się - Co pani sobie życzy?
- Tosty z serem, proszę kelnera - zaśmiałam się. Na tyle głośno, że przyszedł mój brat.
- No hej - powiedział zaspany.
- Jej, obudziłam Cię, przepraszam - rzekłam.
- Spoko, ja od 10 minut was słyszę. I wiem, że płakałaś. Wiesz, jak bardzo nie lubię, kiedy płaczesz - spojrzał uważnie na mnie - A pan Zatorski mógłby mi też zrobić coś smacznego - oznajmił.
- Ehh, no dobra - jęknął Paweł i zabrał się za robienie śniadania.
Cały ranek minął nam w przyjemnej atmosferze. Powoli jednak dochodziła godzina zero.
O godzinie jedenastej wszyscy byliśmy gotowi. Spotkać mieliśmy się pod gabinetem doktora Kruszewskiego. Gdy dojechaliśmy na miejsce, byli już Patrycja i Alek. Czuć było przed chwilą, że się pokłócili.
- Cześć - przywitałam się z nimi, jak na cywilizowanego człowieka przystało - Idziemy?'
- Idziemy - odpowiedziała Patrycja i poszliśmy. Patrycja weszła do gabinetu, a my czekaliśmy na zewnątrz. Atmosfera była bardzo napięta. Karol chodził po korytarzu, ja skubałam skórę na dłoniach, a Aleksandar cały czas tupał.
Po kilku minutach, mając dość tak nerwowego czekania, postanowiłam przejść się dwa piętra niżej po kawę. Za mną jak cień snuł się Aleksandar.
- Nie mogę się doczekać naszego spotkania - powiedział.
- A ja zastanawiam się, co masz mi do powiedzenia - wyjawiłam.
- Na przykład to, że bardzo mi Ciebie brakuje - zbliżył się do mnie.
- Nie mów mi wszystkiego. O naszej przyszłości pogadamy później - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Przemierzając przez pierwsze piętro oboje milczeliśmy. Kiedy zbliżaliśmy do gabinetu, rozmawialiśmy o zbliżających się Klubowych Mistrzostwach Świata. Karol i Paweł dziwnie się na nas patrzyli. Pewnie byli zdziwieni, że ze sobą w miarę normalnie rozmawiamy.
Niedługo potem z gabinetu wyszła Patrycja.
- I co? - moja ciekawość wzięła górę.
- Bliźniaki. Chłopczyk i dziewczynka. Czyli na 100% dzieci Karola - powiedziała drżącym głosem.
____________________________________________________________________________
Następny rozdział już jest. Z przykrością stwierdzam iż pięcioraczków nie będzie, ale pojawi się kilka nowych wątków. ^^ Dziękuję za każdy komentarz, daje mi to ogrom powera do pisania.
Jesteście ciekawi, kogo wybierze Oliwia? Co wyzna jej Zuzka? Kto nowy przybędzie do Bełchatowa i wejdzie najbardziej w uczucia Karola? O tym już w następnych rozdziałach.
Pozdrowienia!

sobota, 27 października 2012

Rozdział 5

Karola zupełnie zamurowało. Blady poszedł do samochodu.
- Że co? Że to może być moje dziecko? Nie wierzę... - wydusił z siebie.
- Karol, chcesz, bym porozmawiała o tym z Patrycją? - zapytałam. Nie mogłam tego tak zostawić, poniekąd ja też byłam w to zamieszana.
- A mogłabyś? - Karol się uspokoił
- Braciszku, oczywiście, że tak. Mówiłam Ci zawsze, że cokolwiek się stanie, będę Cie wspierać - odrzekłam.
- Kochana jesteś, siostra - mocno mnie do siebie przytulił.
- Mogę to zrobić teraz. Do meczu jeszcze parę godzin, wy jedźcie do domu, a ja zabiorę się taksówką.
- Osobiście Cię tam zawiozę - powiedział Karol - Jedziemy.
Karol jechał szybko. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Zazwyczaj jeździł ostrożnie.
- Karol, wolniej, bo nas pozabijasz - powiedziałam do niego.
- Spokojnie, za chwilę będziemy na miejscu. A i nie będziesz jeździć taksówką. My z Zatorem dokupimy coś mocniejszego i przyjedziemy po Ciebie - powiedział. Karol pił zawsze "coś mocniejszego" na różnych imprezach lub gdy był smutny i zły. Zawsze z Zatorem i zawsze w rozsądnych ilościach. Ja tak nie umiałam. Wprawdzie piję tylko na imprezach, ale zawsze leczę kaca, i to dużego.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z samochodu i pokierowałam się w stronę mieszkania Patrycji. Jej mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze. Szybko pobiegłam po schodach i zapukałam do drzwi.
- Oliwia?! - otworzyła mi zaskoczona Patrycja - Co ty tu robisz?
- Musimy poważnie porozmawiać. Mogę wejść? - zapytałam.
Patrycja gestem pokazała mi, że mam wejść.
- Co się stało? A tak w ogóle to co u Karola? - zadała kolejne pytania.
- A jak ma być u Karola? Czuje się oszukany i zdradzony. Przeżył wasze rozstanie i to bardzo mocno. Ale nie o to w ogóle chodzi. O twoją ciążę chodzi. - powiedziałam prosto z mostu.
- Ale skąd o tym wiesz? - zapytała przerażona.
- A wiem - nie chciałam wydać Konstantina - Powiedz mi, byłaś na USG?
- Tak, na... na jednym - wydusiła z siebie.
- Znana jest płeć dziecka? - dalej pytałam.
- Nie... nawet lekarz nie wie, czy to oby na pewno tylko jedno dziecko. Powiedział, że prawdopodobnie jest jeszcze jeden płód, ale się źle ułożył i pewności nabierze dopiero przy następnym USG - opowiedziała.
- A kiedy masz następne USG? - zapytałam. Byłam w lekkim szoku po tym, co mi powiedziała.
- Jutro - odpowiedziała.
- Chcę, byś poszła tam razem ze mną, Karolem i Aleksem. Musimy wiedzieć, czyje to dziecko, lub dzieci. Aczkolwiek jeżeli będą to bliźniaki, będę prawie na 100% pewna, że to dzieci Karola. Przecież w rodzinie Aleksa nie było żadnych bliźniaków. U nas tak - naszych dwóch kuzynek. Proszę cię, to dla nas bardzo ważne - wyjaśniłam.
- Nie wiem, czy psychicznie dam radę... Ale... no dobra, pójdę - zgodziła się.
- Dzięki - odpowiedziałam - A i mam jeszcze pytanie o to zagrożenie ciąży - przypomniałam sobie.
- Muszę o siebie dbać, nie mogę dopuścić do żadnych nerwów, co jednak jest bardzo trudne. Nie wiem nawet, czy dam radę wychować je. A może ją lub go - odpowiedziała.
- Dzięki wielkie jeszcze raz. Cześć. I życzę... zdrowia - wykrztusiłam.
Wybiegłam szybko z bloku. Byłam zaskoczona tymi informacjami. Zator spokojnie siedział w samochodzie, czego nie można było powiedzieć o Karolu. Krążył dookoła auta. Gdy mnie zobaczył, natychmiast pojawił się w samochodzie.
- I co powiedziała? - zapytał.
- Lekarz jej powiedział, że bardzo możliwa jest ciąża bliźniacza. Jutro na USG ma się upewnić. Idziemy ja, ty, ona i Aleks. Nie wiem, jak wytrzymam z Aleksem, ale będę musiała... Najpierw zadzwonię do niego. Jeśli to bliźniaki, to na pewno są twoje dzieci - odpowiedziałam.
- O Boże... To wszystko jest strasznie skomplikowane. Ja nie wiem, co to będzie. Jeśli okaże się, że to moje dzieci, będę chciał je odebrać od niej. Ona ich nie da rady wychować - usłyszałam z jego ust.
- Człowieku, a pomyślałeś, jak ty dasz radę? Przecież ty jesteś siatkarzem, nie ma cię często w domu. Wiesz, że chcę Ci pomóc, ale ja też studiuję i pracuję. Nie wiem, jak sobie poradzimy. Jeśli będziesz chciał je wychowywać, trzeba coś wykombinować... To nie jest takie proste, rodziców przy nas nie ma, mieszkamy sami, a nie możemy ich cały czas zostawiać pod opieką niani - głośno pomyślałam.
- Wierzę jednak, że damy radę. Jeśli dzieci będą przy Patrycji, to wolę nie myśleć. Ona nie wychowa ich na dobrych ludzi - odrzekł Karol.
Przytuliłam go do mocno do siebie.
- Braciszku, ja się po prostu boję - szepnęłam.
- Nie bój się, poradzimy sobie. Chodź do samochodu - objął mnie i zaprowadził do samochodu. Cieszyłam się, że jakoś to znosi. Lepiej ode mnie.
Podczas gdy Karol i Paweł rozmawiali ze sobą o mojej rozmowie, ja zadzwoniłam z wielkim trudem do Aleksa.
- Liwka, kochanie, cześć. Czekałem na Twój telefon - powiedział uradowany.
- No cześć - odrzekłam - Dzwonię w sprawie ciąży Patrycji. Możliwe, że jest bliźniacza, co jest równoznaczne z tym, że to nie twoje dzieci. Dlatego, by się upewnić, chcę z Karolem i z tobą iść na to USG. Chcesz iść? Godzina 12 - chciałam to mieć za sobą.
- Jasne, że chcę. Też jestem tego ciekaw - odpowiedział - Mam jeszcze pytanie do Ciebie. Czy po tym USG dasz mi szansę rozmowy z tobą? O naszym związku, o jego przyszłości - zapytał.
- Okej, możemy porozmawiać, ale nie sądzę, by nasz związek miał jakąkolwiek przyszłość - odpowiedziałam.
- Nie mów tak, proszę. Pragnę drugiej szansy, kocham cię - wyznał.
- O takich sprawach to nie przez telefon, porozmawiamy o tym jutro. Cześć - pożegnałam się z nim.
- Do jutra - powiedział z uśmiechem.
Rozłączyłam się. Zastanawiałam się, czy na pewno dobrze zrobiłam. Czy porozmawiać z nim?
Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojego brata.
- Umówiłaś się z nim na rozmowę - zapytał.
- Tak, aczkolwiek nie wiem, czy na pewno dobrze zrobiłam - powiedziałam szczerze.
- W razie czego, gdyby na Ciebie napierał, będziemy w pobliżu - wtrącił Zatorski.
- Ty też z nami jedziesz? - zapytałam zaskoczona.
- Mam taki zamiar. Chcę was wspierać. Chyba to nie będzie przeszkadzać - odrzekł.
- Nie, nie, to bardzo miłe z Twojej strony - powiedziałam.
____________________________________________________________________
I oto następny obiecany rozdział. Jak widzicie, ciąża Patrycji to mocno skomplikowana sprawa. Widzicie też, że Zati chce się zbliżyć do Oliwii. Jaki będzie wynik USG? O tym w następnym rozdziale. Miłego czytania. ;))

środa, 24 października 2012

Rozdział 4

Stałam zamurowana. Co Konstantin może wiedzieć o romansie Patrycji i Aleksa. Zupełnie tego nie wiem. Jednak może w końcu czegoś się dowiem. Jak to się stało, czemu to się stało.
Musiałam jeszcze poinformować mojego brata o moich planach. Podeszłam do Karola.
- Nie musisz na mnie czekać. Umówiłam się dziś z Konstantinem, wie coś na temat romansu Alka i Patrycji - powiedziałam prosto z mostu.
- To tym bardziej muszę i chcę na Ciebie poczekać. Musisz mi opowiedzieć, jak przebiegło spotkanie i co powiedział. Chcę wiedzieć, co nawywijała - powiedział posępnym głosem. Zadry w sercu niełatwo jest się pozbyć, wiem coś o tym.
- Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że to spotkanie może długo potrwać - zastrzegłam.
- Tak, wiem, że może długo trwać. Ale to nieważne. Będę na Ciebie czekać z Zatorem. Dziś wieczorem planujemy sobie meczyk obejrzeć, no wiesz, Real z Barceloną - powiedział
- A kilka godzin przed meczem zapewne zaczniecie się kłócić, kto wygra - zaśmiałam się - No, wracaj do treningu - cmoknęłam go w policzek.
Usiadłam na trybunach i zaczęłam się zastanawiać, jak ta rozmowa będzie wyglądać. Nagle zadzwonił telefon. Dzwoniła Zuzia. W końcu.
- Zuzul, w końcu zadzwoniłaś - zawołałam uradowana.
- Hej, właśnie kończę rozpakowywanie moich rzeczy. Musisz do mnie jak najszybciej przyjechać, opowiedzieć o tym palancie, pracy w Skrze i takie tam - Zuzka prawie się zapowietrzyła.
- Udusisz się z braku tlenu - zaśmiałam się - To może pojutrze? Wtedy mam najmniej do roboty. Dziś i jutro mam zawrót głowy - powiedziałam.
- No to jesteśmy umówione, pokażę Ci moje mieszkanie. O 14 - odpowiedziała wesoło Zuzia.
- Śpieszę się odrobinkę, pogadamy jeszcze. Papa, całuski - pożegnałam się z nią i rozłączyłam się.
Po chwili rozległ się krzyk trenera Nawrockiego.
- Koniec treningu! Do widzenia panom!
Ja tymczasem szybko pobiegłam do kawiarni. Zajęłam miejsce w pobliżu okna. Zamówiłam sobie espresso. Po jakiś 15 minutach przybiegł zdyszany Cupko.
- Oo, już jesteś - uśmiechnął się.
- Siadaj, odpocznij i opowiadaj - odrzekłam krótko.
- No to już zaczynam. Po pierwsze: Patrycja ukrywa pewną tajemnicę przed wszystkimi. Wiem tylko o tym ja i Aleks. Jest w ciąży.
- Zdzira... Z moim Aleksem - łzy same zaczęły mi lecieć.
- Nie wiadomo, czy z Aleksem - powiedział z poważną miną - Ona sama tego nie wie.
- Nie, ja normalnie nie wierzę... Ona to już całkowicie ułomna na umyśle jest - mój szok sięgał zenitu.
- Jej ciąża jest zagrożona. Prawdę mówiąc to sama sobie na to zapracowała. Załamała się po rozstaniu z Karolem. Myślała, że romans z Aleksem się nie wyda - kontynuował.
- Wiesz, szkoda mi dziecka, które nosi pod sercem. Nie jej. Ona zasłużyła na taką nauczkę od życia - przyznałam szczerze.
- Nie myśl, że to wszystko wina Aleksa... Tak naprawdę to ona zmusiła go do romansu. A wszystko się zaczęło od tej imprezy. Pamiętasz, tej, co wszyscy po niej kaca giganta leczyli - na myśl o tej imprezie na jego twarzy pokazał się lekki uśmiech.
- Pamiętam, pamiętam. I co się wtedy stało? - zapytałam.
- Wszyscy byli tak pijani, że działy się różne rzeczy. No i wtedy Aleks z Patrycją pocałowali się. Patrycja, mimo, iż wypiła najmniej, ubzdurała sobie, że niby Aleks się w niej zakochał i takie tam. Ona ma dziwny umysł, niezmierzony przez nikogo. Chciała też wzbudzić zazdrość w Karolu. Pamiętasz, wtedy było nie za dobrze między nimi. Aleks tego nie chciał, ale ona go uwiodła. On nie chciał jej widzieć, ale wiesz, jak to się skończyło. Oboje nie myśleli, że to tak daleko zajdzie - opowiedział mi Konstantin.
- Ona jest chora psychicznie. Idiotka, nie dość, że skrzywdziła mnie, to i mojego brata. Nienawidzę jej - wyraziłam się o Patrycji.
- To wszystko chciał Ci opowiedzieć Aleks. Porozmawiajcie ze sobą szczerze. Wyjaśnijcie sobie wszystko - Konstantin lekko chwycił mnie za rękę, jakby chciał, by to wszystko do mnie dotarło.
- Dziękuję, że poświęciłeś czas na to, by mi to powiedzieć. Nie wiem, jak Ci się odwdzięczę. To ważne informacje - powiedziałam.
- Nie ma za co, powinnaś wiedzieć prawdę. No dobra, ja lecę, mam randkę. Do jutra- powiedział z uśmiechem.
- Pa, miłej randki - odparłam.
Wybiegłam z kawiarni ze łzami w oczach. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam, co już mam o tym wszystkim myśleć. Karol i Zator czekali w samochodzie jakieś pięćdziesiąt metrów od hali. Pobiegłam w ich kierunku. Karol z Pawłem wyszli z samochodu.
- Oliwka, i co powiedział Konstantin? - zapytał Karol.
- Zacznę od informacji chyba najistotniejszej. Patrycja jest w zagrożonej ciąży. Możliwe, że to twoje dziecko - powiedziałam.
___________________________________________________________________
Tak, tak, to był Cupko. Jak widzicie, sytuacja zaczyna się komplikować. Jak zareaguje Karol? Co będzie dalej. O tym w następnym rozdziale. Pozdrówka. ;p

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 3

Wstałam o godzinie siódmej rano. Nie spodziewałam się, że starczy mi 4 godziny snu. Telewizor był wyłączony. Karola też zresztą nie było w domu.
- Hej, już wstałaś? - o wilku mowa.
- Tak, już wstałam - powiedziałam zaspana - Wcześnie wstałeś, wyspałeś się? - zapytałam.
- W ogóle nie mogłem spać - odpowiedział - Cały czas w głowie siedziała mi Patrycja... Poza tym ty gadałaś i płakałaś przez sen, trzeba Cię było troszkę uspokoić.
- Wiem, pamiętam, w ogóle nie mogłam nad tym zapanować. Też cały czas myślę o Aleksie i zupełnie nie wiem, co mam zrobić - wyznałam.
- Idziesz dziś ze mną na trening? - zapytał.
- Miałam cię o to poprosić, by zabrał mnie ze sobą. Chciałam się troszeczkę rozejrzeć, obejrzeć was w akcji i zorientować się w moich obowiązkach - odpowiedziałam.
- No to śmigaj się szykować, ja idę zrobić coś smacznego na śniadanie - powiedział z małym uśmiechem pod nosem - powiedział.
Najpierw poszłam do łazienki doprowadzić się do porządku ogólnego. Szybko przebrałam się w t-shirt z nadrukiem w pokolorowane w połowie baletnice, zielone rurki i marynarkę z logiem Skry Bełchatów, która miała być moim ubraniem roboczym. Na nogi nałożyłam czarne baleriny. Zrobiłam sobie niesfornego koka i zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu, kredki i błyszczyka. Musnęłam się pudrem i szybko pobiegłam do kuchni. Nie rozumiem tylko, czemu mi się tak śpieszyło.
- No, no, szybciutka jesteś. Wcześniej było dużo gorzej - powiedział i zaczął się śmiać.
- I po co się tak śpieszyłam? - głośno się zastanawiałam.
- A no właśnie, dobrze że się pośpieszyłaś. Trening mamy przeniesiony z godziny 10 na 9. A jest 8:30 - powiedział z diabelskim uśmieszkiem.
- Cholera, dopiero teraz mi mówisz. Szybko jedzmy śniadanie i jedziemy - głośno powiedziałam - Co takiego dobrego zrobiłeś?
- Tosty z pieczonym serem. Jedz, smacznego - powiedział Karol i szybko zabrał się do jedzenia.
- Dzięki - odpowiedziałam.
Po śniadaniu prędko wzięliśmy swoje rzeczy i pobiegliśmy do samochodu.
W samochodzie zastanawiałam się, jak podczas treningu unikać Aleksa. Nie chciałam go widzieć.
- Nad czym tak dumasz? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Karola - Aleksa łatwo nie unikniesz, to jest niemożliwe - zaskoczył mnie tym.
- Ty czytasz mi w myślach? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Nie, po prostu po ostatnich wydarzeniach wywnioskowałem, że chodzi o to - odpowiedział.
- Nie chciałabym rozmawiać z Aleksem - powiedziałam strapiona.
- Ja o to zadbam - pocieszył mnie.
- Tylko błagam cię, bez rękoczynów i wyzwisk - wyraziłam swoje obawy.
- Spokojnie - uśmiechnął się ciepło do mnie.
Ani się obejrzeliśmy, a byliśmy już przed halą. Szliśmy szybko, tak aby zdążyć. Zauważyłam Winiara i Wlazłego stojących przed drzwiami.
- Cześć chłopaki, a wy nie na trening? - zapytałam.
- OLIWIA!!! Cześć - zawołali. Z pewnością w promieniu przynajmniej metra wszystkich bolały uszy - Tak, ale postanowiliśmy zrobić komitet powitalny naszej pani psycholog - wyszczerzeni od ucha do ucha odpowiedzieli na moje pytanie.
- Miło mi, fajny początek pracy. Zaczynam od jutra, ale dziś jestem tu, by się rozejrzeć - wyjaśniłam.
- Wiemy, Karol mówił, że masz taki zamiar - powiedzieli.
- No to widzę, że jesteście dobrze poinformowani - z uśmiechem spojrzałam na mojego brata.
- To co, idziemy? - zapytał Karol
- Tak i pośpieszmy się trochę, za moment trening - powiedziałam. Oni pobiegli do szatni tak szybko, jak to możliwe. Tymczasem ja przyszłam na halę.
- Oliwio, witamy - powiedział prezes Piechocki - Jest nam miło, że będziesz tu pracować.
- Mi też jest bardzo miło - uśmiechnęłam się.
- Ja zostawiam cię pod opieką trenera Nawrockiego, on powie Ci co i jak. Ja uciekam - prezes Piechocki szybko zniknął.
Następnie przywitał mnie z uśmiechem trener Nawrocki. Wyjaśnił mi wszystko, co będę robić. Pozwolił mi też zostać na hali i popatrzeć na trening.
- Dziękujemy, dzięki tobie nie dostaniemy ochrzanu, bo spóźniliśmy się na trening - szeptali siatkarze Skry.
Aleksandar był we mnie wpatrzony jak w obrazek.
Usiadłam obok miejsca trenera Nawrockiego. Nagle do mnie podszedł Aleks.
- Czy ja czegoś ci nie mówiłam? Daj mi spokój - warknęłam.
- Oliwka, daj mi wyjaśnić - poprosił.
- A co tu jest do wyjaśniania, co? Zdradziłeś mnie i tyle. Pewnie znów będziesz gadał, że to z jej winy, że to nie tak. Nie chcę słuchać tych kłamstw - powiedziałam. Myślałam, że zaraz wybuchnę. Chciało mi się płakać. Że on też ma czelność tak kłamać.
Karol, zauważywszy to, co się dzieje, natychmiast do nas podbiegł.
- Głuchy jesteś, daj jej spokój - spojrzał na niego groźnie - I wracaj na trening.
Aleks, patrząc na mnie z żalem i goryczą, posłusznie wrócił na trening. Ja natomiast z ledwością opanowałam łzy.
- Wiem coś odnośnie romansu Alka i Patrycji. Mogę o tym opowiedzieć. Nie chcę, byś dłużej żyła w nieświadomości. Aleks to mój przyjaciel, ale nie chcę, by cierpiały niewinne osoby. Dziś po treningu w kawiarence obok hali - odezwał się pewien męski głos.
___________________________________________________________________________
Na pewno się domyślacie, kto jest tym przyjacielem. Mogę Wam zdradzić, że Oliwia dowie się szokujących informacji odnośnie romansu Alka. To i inne wydarzenia w następnym rozdziale.

sobota, 20 października 2012

Rozdział 2

Ledwo wybrałam numer Karola z książki telefonicznej, łzy zasłaniały mi pole widzenia. Bałam mu się o tym powiedzieć... Ale musiałam. Powinnam być szczera. Poza tym nie chcę, by dalej żył w zakłamaniu. Postanowiłam też jechać do Bełchatowa na własną rękę. Na pewno z nie z tym idiotą!
- Co się stało siostra? - usłyszałam jego głos w słuchawce.
- Aleks mnie zdradził - wybuchłam płaczem.
- Zabije go. No normalnie coś mu zrobię, jak Boga kocham - mówił zły.
- Nie.. nie zgadniesz z kim - tu mój płacz się powiększył.
- Aż się boję dowiedzieć - powiedział.
- Z... z Patrycją. On miał z nią romans! Widziałam kilkadziesiąt SMS od niej. Od niego też były - łkałam do słuchawki.
Słychać było, że Karol siada.
- Nie wierzę... jak on mógł! Jak ona mogła! Nie ręczę za siebie! Dwa lata! - krzyczał załamany - A ty gdzie jesteś? Nie będziesz jechać z tym patafianem, absolutnie - oznajmił.
- Na stacji benzynowej, tej najbliżej Bełchatowa, ona jest... no wiesz, wśród takich drzew - z nerwów i przygnębienia nie byłam w stanie podać nawet ulicy.
- Wiem, o którą chodzi. Jadę po ciebie, słońce - powiedział strapionym głosem i się rozłączył.
Tymczasem ze stacji wracał Aleks.
- Co tak długo? - spytałam złośliwie - A tak w ogóle to odjedź trochę sobie samochodem, żebyś miejsca do tankowania nie zajmował. Musimy porozmawiać.
- Problemy z kartą - odpowiedział na moje pytanie- Ale płakałaś, co się stało? - zapytał.
- Przez Ciebie, nie widzisz! Myślałam, że jesteś wobec mnie szczery. Ufałam Ci. A ty co? Nie byłeś wierny, zdradziłeś mnie, do tego z dziewczyną mojego brata. Od trzech miesięcy! A mój brat planował z nią zaręczyny... To koniec, koniec, rozumiesz?! A jesteś pewnie ciekaw, skąd to wiem. Tak, o to przedmiot z którego wszystko wiem. Twój zasrany telefon! Ostatnio się tak dziwnie zachowywałeś, że nie sposób było sprawdzisz, z kim rozmawiasz. No i teraz wiem! Jakieś miłosne smsiki z dziewczyną mojego brata! - wykrzyczałam mu to wszystko prosto w twarz.
Jego zamurowało. Stał tak jakiś czas.
- Przepraszam, kocham Cię - zdołał tylko wykrztusić.
- Jakbyś mnie kochał, to byś mnie nie zdradził - powiedziałam już spokojniejszym głosem.
- Oliś, ja Cię kocham, jak wariat... Ale.. To ona mnie uwiodła - zaczął się tłumaczyć.
- Nie tłumacz się już - burknęłam - To koniec - powiedziałam. W tym samym momencie zaczęłam płakać. On położył ręce na moich ramionach.
- Nie dotykaj mnie, nie dotykaj! - krzyknęłam.
W tym samym czasie przyjechał Karol. Natychmiast podbiegł do mnie i mnie przytulił
- Już jestem skarbie, nie płacz - powiedział z troską i smutkiem w głosie - A ty, nawet się do niej nie zbliżaj. Zdradziłeś ją, przez Ciebie teraz mój związek też się rozpada. Jeśli będzie przez Ciebie płakać, przez to, że ją prosisz o wybaczenie, nie ręczę za siebie - wycedził przez zęby.
- Ja idę po swoje rzeczy do samochodu - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Idę ci pomóc - rzekł Karol - A ty przemyśl to, co ci powiedziałem i to co ci moja siostra powiedziała - zwrócił się do Aleksa.
Po wzięciu moich rzeczy z samochodu Aleksa i przeniesieniu ich do auta Karola, pojechaliśmy w dalszą drogę. Karol - wiedząc, że będę płakać jak bóbr - wziął kartonik z chusteczkami. I tak właśnie się stało. Płakałam i płakałam aż do Bełchatowa. Karol mnie pocieszał, choć widać było po nim, że sam potrzebuje pocieszenia i dobrego słowa.
Kiedy dojechaliśmy do Bełchatowa, akurat padał deszcz.
- Widzisz, płacze razem z nami - zwróciłam się do Karola.
- Właśnie widzę - powiedział smutno - Chodź już do domu.
Mieszkanie Karola było ładne. Tylko tyle mogłabym dobrego powiedzieć. Za to bałagan straszny, porządku praktycznie wcale. Szczęście, że coś w lodówce było. Ale przy jego trybie życia mieć porządek to jest niewykonalne zadanie.
- Przepraszam za ten bałagan, nawet nie mam czasu porządnie posprzątać - powiedział.
- Spoko, rozumiem to - odrzekłam.
Nagle zadzwonił telefon Karola. Dzwoniła Patrycja.
- Słucham - mruknął wyraźnie niezadowolony z połączenia.
- Cześć kochanie - przełączył na głośnomówiący, bym i ja usłyszała jej kłamstwa - Co u Ciebie?
- Po pierwsze - nie mów do mnie kochanie. Po drugie - to już jest koniec naszego związku - powiedział zdecydowanym głosem.
- Ale... ale jak to? - zapytała. Głupia idiotka.
- Co, nie wiesz? Myślałaś, że się nie dowiem o Twoim romansie z Aleksem? - zaczął złośliwie pytać.
- Ale... to nie tak, Karol, nie przekreślaj nas, kocham Cię - zaczęła błagać.
- Ja już w te twoje "Kocham Cię" nie wierzę. Daj sobie spokój, cześć - rozłączył się. Na jego twarzy rysował się ból. Natychmiast go przytuliłam.
- Masz może czekoladę - zapytałam ni z gruszki ni z pietruszki.
- No mam, Milkę - wiedział, co mi chodzi po głowie.
- Może byśmy obejrzeli jakieś komedie i obżarli się Milką... Tak żeby się chociaż uśmiechnąć - zaproponowałam.
- To co oglądamy? - zapytał. Zaczęliśmy przeglądać płyty.
- To może te - powiedziałam.
- Dobra, te mogą być - powiedział.
Objadając się czekoladą, oglądaliśmy filmy do późnej nocy.

_____________________________________________________________________
I oto jest - kolejny rozdział. Mogę obiecać, że w następnych rozdziałach będzie więcej napięcia.
Komentujcie. :)
PS: Jest jeden obserwator - jest mi niezmiernie miło. ;)

czwartek, 18 października 2012

Rozdział 1

Po kilkunastu minutach, które mi osobiście dłużyły się w nieskończoność, doszliśmy do mojego mieszkania. Mimo, że było dosyć małe, to jednak bardzo ładne i schludne. Aleks zaś uważał, że powinnam mieszkanie zmienić na większe, zwłaszcza z moim rozmiłowaniem do książek.
- Powieś kurtkę na wieszaku - przypomniałam mu. Lubiłam wokół siebie porządek.
- Pamiętam już, nie musisz przypominać - uśmiechnął się szeroko - To co, pakujemy się? - po chwili zapytał.
- Aleks, ja nie wiem... Czy to dobry pomysł? Tak spontanicznie wyjechać do Bełchatowa... Ja mam studia, zostawiam Zuzę - głośno wyraziłam swoje wątpliwości.
- Co do studiów, to nie powinno być tak źle, z tego co wiem nie będziesz miała pracy z kategorii "mission imposible". Natomiast jeśli o Zuzę chodzi... to kolejna niespodzianka - zdradził Aleks.
- Ale jaka niespodzianka? Jej, ile jeszcze? - zapytałam z uśmiechem.
- Zuza ma pracować u swojego taty w Bełchatowie. Studiować ma w Łodzi. Ma mieszkanie niedaleko hali - oznajmił mi Aleks
- Ale fajnie, będziemy się spotykać - pisnęłam radośnie - To wyjmuję walizki i pakujemy moje rzeczy - powiedziałam.
Skończyliśmy się pakować po dwóch godzinach. Walizek nazbierało się pięć, nie licząc jeszcze sporej torby na drobiazgi. Mieszkanie póki co miało stać puste.
- Myślałem, że nigdy nie skończymy - wydyszał Aleks.
- Ale skończyliśmy - uśmiechnęłam się.
- Mogę nagrodę? - wymruczał.
- Myślę, że zasłużyłeś - szepnęłam.
Pocałowałam go namiętnie. Później wstaliśmy i zaczęliśmy wynosić walizki.
- No już żegnam moje małe, kochane mieszkanko - powiedziałam, przekręcając klucz w drzwiach.
- Jedziemy ku nowemu życiu - uśmiechnął się Aleks.
Po zamknięciu mieszkania i podarunku w postaci placka drożdżowego mojej sąsiadki, pani Helenki wsiedliśmy do samochodu
Podczas jazdy nie obyło się bez śmiechów i dowcipów. Oprócz tego Aleks włączył radio i próbował śpiewać polskie piosenki, co nie bardzo mu wychodziło.
Nagle zadzwonił telefon. Aleks natychmiast odrzucił połączenie.
- Kto to był? - zapytałam - Trzeba było nie odrzucać, tylko odebrać. Mogłeś przecież na głośnomówiący wziąć, żeby niebezpieczeństwa na drodze nie stwarzać - kontynuowałam.
- No... był... ten no... ktoś z sieci - odpowiedział nieco zmieszany.
Dojeżdżaliśmy na stację benzynową. Aleks postanowił zatankować.
- Weź mi kawę i rogalika - poprosiłam. Aleks bez słowa poszedł.
Nie zauważył jednak, że wypadł mu telefon. Długo się wahałam, czy zobaczyć, kto dzwonił. Zauważyłam jeszcze smsa. Mimo wszystko postanowiłam go przeczytać. Moje serce stanęło i pojedyncze łzy zaczęły mi wypływać do oczu, kiedy zobaczyłam sms takiej treści od.... dziewczyny Karola. Numer się zgadzał.
"Kochanie, nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania. ;* Twoja Pat".
Oprócz tego, zauważyłam jeszcze dziesięć połączeń, które trwały po piętnaście minut.
Postanowiłam zrobić zdjęcia temu, co zobaczyłam i natychmiast zadzwonić do Karola.
_____________________________________________________________________________
Jak widzicie, akcja powoli będzie się rozkręcać. Brat i siostra zostaną zdradzeni przez swoich wybranków i będą musieli stawić temu czoła. Jednak to nie wszystko. Życie w Bełchatowie ofiaruje im coś jeszcze. Dowiecie się, jak będziecie czytać.

wtorek, 16 października 2012

Prolog

Szłam pełna niepokoju w stronę uczelni. To tu miało się wszystko rozstrzygnąć. Czy spełnię swoje marzenia i zostanę psychologiem sportowym?
Przekroczyłam próg. Skierowałam się w stronę tablicy ogłoszeń. Czy jest moje nazwisko? Tak, jest, dostałam się!
Zawsze marzyłam o tym, by być blisko sportu, a zwłaszcza siatkówki. Kochałam ją i nadal kocham. Gdyby nie ta feralna kontuzja nogi, pewnie dalej bym grała. Zajmuje większą część mojego serca. Bo jak ma nie zajmować, skoro mój brat gra w zespole wicemistrzów Polski - Skrze Bełchatów i jest jednym z najbardziej obiecujących młodych siatkarzy.
Postanowiłam się z nim podzielić radosną informacją.
- Karol, dostałam się - krzyknęłam już na początku. Moja radość była nie do opisania.
- Oli, bardzo się cieszę. I tak byłem pewien, że się dostaniesz. Tylko na drugi raz nie krzycz tak, bo moje ucho zostanie mocno uszkodzone - słychać było, że się śmieje.
- Okej, przepraszam. Po prostu nie wyrabiam ze szczęścia - wyjaśniłam.
- No dobra. Mam dla Ciebie informację. Masz załatwiony staż - oznajmił triumfalnie.
- Gdzie? - spytałam zdziwiona.
- U mnie w klubie. Prezes Piechocki i trener Nawrocki tak Cię uwielbiają, że postanowili Cię zatrudnić. Też byli pewni, że bez problemu zostaniesz studentką psychologii sportowej - wyjaśnił.
- Wow, od kiedy? Jeju, nie wierzę, jestem strasznie szczęśliwa - powiedziałam.
- Od pojutrza, także śmigaj dziś do mnie, do Bełchatowa. Zamieszkasz ze mną - wyczuwalny był u niego uśmiech.
- Naprawdę? Nie wiem, jak Ci dziękować. Postaram się dziś być. To do zobaczyska - wyszczerzyłam się.
- No to czekam siostra. Pa - pożegnał się.
Nagle ktoś zakrył moje oczy.
- Kto to? - zapytał miły głos. Od razu wiedziałam, kto to jest.
- Aleeek! Przyjechałeś! - wtuliłam się w niego.
- Musiałem przyjechać - szepnął i pocałował mnie.
- Dostałam pracę w Skrze - wypaliłam.
- Ja już o wszystkim wiem, od Karola - uśmiechnął się Alek.
- A to łotr. To ja się o wszystkim na końcu dowiaduję - zaczęłam się śmiać.
- To co, jedziemy do Twojego mieszkania, pakujemy rzeczy i do Bełchatowa - oznajmił.
- Tak, dokładnie tak - powiedziałam.
Nie wiedziałam jednak, jak pobyt w Bełchatowie zmieni moje życie.

____________________________________________
Witam. Na pierwszym blogu na razie przerwa, także wszystko będzie się kręcić na razie tutaj. Karol musi być - zawsze i wszędzie. xDD Rozdziałów będzie, jak podaje tytuł - szesnaście + prolog i epilog. Zobaczymy, czy się wyrobimy. Następny rozdział będzie, jak pojawi się 10 kom. ;>