Siedzieliśmy w samolocie. Aleks cały czas głaskał mój brzuch. Było to miłe, ale po jakimś czasie było to nużące.
- Ręka Ci się nie zmęczyła? Nasza dzidzia śpi - uśmiechnęłam się.
- A ja sądzę, że nie - szepnął mi delikatnie do ucha. Po moich plecach przeszły dreszcze. Uwielbiałam takie momenty pełne romantyzmu. Dochodziła godzina 16.00 - godzina, o której się urodziłam. Nagle w stronę naszych miejsc w samolocie stewardessy przyniosły bukiety moich ulubionych róż. Aleks zaczął odpinać pasy.
- Aleks, co ty... - nie dokończyłam.
- Cii, maleńka - położył palec na usta - Nasz związek przeżył wiele. Jesteśmy ze sobą już rok. Będziemy mieć owoc naszej miłości, który nosisz pod swoim sercem. To nic, że jeszcze niedawno byliśmy skłóceni i dopiero się pogodziliśmy. Kochamy się i to jest najważniejsze. Chcę spędzić z tobą resztę życia - zaczęłam się domyślać, o co chodzi i nie dowierzałam - Oliwio Kłos, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zapytał, zapytał!!!
- Oczywiście, że zostanę Twoją żoną - rozpłakałam się ze szczęścia. Nałożył na mój palec prześliczny pierścionek z diamentem.
- Kocham Cię mocno - powiedział, przytulając mnie.
- Ja Ciebie też - szepnęłam.
Nagle z oddali usłyszałam donośny głos.
- Gratuluję Ci, siostra - powiedział to z uśmiechem mój brat. Widać, że do Aleksa ma jakąś małą urazę, ale mam wrażenie, że dociera do niego, że związek z Patką nie miał przyszłości.
Cały lot minął nam w atmosferze radości z naszych zaręczyn. W życiu nie spodziewałam się, że moje zaręczyny odbędą się w samolocie.
Hotel w Katarze był w środku niczym zamek. Jadalnia zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ja w klubowych, rozciągniętych dresach, a wnętrza są tak piękne, że wypadałoby do nich wejść w sukni..
Za kilka godzin mieli grać mecz. Podczas gdy chłopaki mieli trening, ja siedziałam, wglądając się w ekran laptopa z papierami w ręku.
- Dosyć widowiskowe te zaręczyny. Bardziej widowiskowe są tylko te na stadionach i koncertach - powiedział trener Nawrocki ze śmiechem.
- Zaplanował wszystko za moimi plecami, miałam wspaniałą niespodziankę - odrzekłam, również się śmiejąc.
- Pomyśleć, że byliście skłóceni - powiedział z zamyśleniem pan Jacek.
- Może nie wracajmy do tego? - podsunęłam. Nie chciałam tego wspominać.
- Dobry pomysł. A uporasz się z tymi papierami? Mogę pomóc - powiedział.
- Niech się pan lepiej podopiecznymi zajmie, widać że się obijają - wybuchłam śmiechem.
Pan Jacek uśmiechnął się szeroko i natychmiast zarządził im mnóstwo ćwiczeń.
Wygrali już mecze, awansowali do półfinału. Karol zagrał kiepsko. Widać, że jest tym lekko przybity. Zobaczył, że na Skype jest Klaudia. Chciał się jej wyżalić. Mnie nie było - praca. Poza tym powiedział mi, że i tak po tych meczach za bardzo mnie żalami męczył, co było nieprawdą. Powiedziałam mu, że zawsze jestem gotowa mu pomóc. Teraz, pracując nad stertą papierzysk - protokołami z zajęć adaptacyjnych, nie dałam rady i miałam o to do samej siebie żal.
- Hej - powiedział z nikłym uśmiechem.
- Hej, co się stało. Nie wyglądasz najlepiej. Chodzi o te mecze, tak? - wyczuła sprawę. Jednak jej to zostało...
- No, w ogóle jestem dobity. Mecze zupełnie mi nie wyszły - powiedział smutno - Nie chodzi o pierwszy skład, tylko o to, że schrzaniłem punktowo na całej linii.
- Będzie lepiej, zobaczysz. Czasem tak bywa, że coś nie wychodzi. Ale jeszcze pokażesz, na co Cię stać - pocieszyła go tym trochę.
- Jeszcze czegoś ci nie powiedziałem... Bo wiesz, ja za kilka miesięcy zostanę ojcem... A matką jest dziewczyna, która mnie zdradziła - wyznał jej. Chyba naprawdę dopadła go strzała Amora, nie chciał tego ukrywać.
- Karol, ja wszystko wiem - oczy mojego brata zrobiły się wielkości pięciozłotówek - Rozmawiałam z Oli, opowiedziała mi, co się u was dzieje. Ciężko macie, chcę wam też pomóc - dokończyła.
- Ja... nie wiedziałem, że rozmawiałaś o tym z Natalią... Ale cieszę się, że to wiesz - odetchnął z ulgą.
- Cholernie za tobą tęsknię - powiedziała. Nie ujęła w tym mnie, tylko powiedziała to o nim. Chyba między nimi coś się kroi.
- Ja też, szkoda, że nie ma ciebie tu w Katarze - wyznał.
Rozmawiali tak ze sobą bardzo długo. Ledwie go wyciągnęłam na kolejny trening.
- Dzięki, że jej o tym powiedziałaś - powiedział z serdecznością w głosie i z niechęcią poszedł na trening.
________________________________________________________________________
Ten tydzień był z pewnym napięciem, ale już za mną. Ale jak sobie przypomnę o następnym to... ehh.
4 sprawdziany i parę kartkówek, czyli koniec semestru...
Ale dam radę, bo inaczej nie jestem Martyna!!! ^^
- Hej - powiedział z nikłym uśmiechem.
- Hej, co się stało. Nie wyglądasz najlepiej. Chodzi o te mecze, tak? - wyczuła sprawę. Jednak jej to zostało...
- No, w ogóle jestem dobity. Mecze zupełnie mi nie wyszły - powiedział smutno - Nie chodzi o pierwszy skład, tylko o to, że schrzaniłem punktowo na całej linii.
- Będzie lepiej, zobaczysz. Czasem tak bywa, że coś nie wychodzi. Ale jeszcze pokażesz, na co Cię stać - pocieszyła go tym trochę.
- Jeszcze czegoś ci nie powiedziałem... Bo wiesz, ja za kilka miesięcy zostanę ojcem... A matką jest dziewczyna, która mnie zdradziła - wyznał jej. Chyba naprawdę dopadła go strzała Amora, nie chciał tego ukrywać.
- Karol, ja wszystko wiem - oczy mojego brata zrobiły się wielkości pięciozłotówek - Rozmawiałam z Oli, opowiedziała mi, co się u was dzieje. Ciężko macie, chcę wam też pomóc - dokończyła.
- Ja... nie wiedziałem, że rozmawiałaś o tym z Natalią... Ale cieszę się, że to wiesz - odetchnął z ulgą.
- Cholernie za tobą tęsknię - powiedziała. Nie ujęła w tym mnie, tylko powiedziała to o nim. Chyba między nimi coś się kroi.
- Ja też, szkoda, że nie ma ciebie tu w Katarze - wyznał.
Rozmawiali tak ze sobą bardzo długo. Ledwie go wyciągnęłam na kolejny trening.
- Dzięki, że jej o tym powiedziałaś - powiedział z serdecznością w głosie i z niechęcią poszedł na trening.
________________________________________________________________________
Ten tydzień był z pewnym napięciem, ale już za mną. Ale jak sobie przypomnę o następnym to... ehh.
4 sprawdziany i parę kartkówek, czyli koniec semestru...
Ale dam radę, bo inaczej nie jestem Martyna!!! ^^
Super rozdział! :)
OdpowiedzUsuńNawet nie mów, u mnie jest również mega masakra ze sprawdzianami, kartkówkami, poprawami itd. Jedyne co mnie trzyma przy życiu to to, że 4 poniedziałki i wolne!<3
Pozdrawiam! Powodzenia w szkole :)
Tobie również życzę powodzenia.
UsuńCóż, takie uroki końca semestru. ;D