piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 10

- Ej, Karol, wszystko w porządku? - zapytała Klaudia.
- Tak... tak, tak - Karol oprzytomniał - Po prostu cholernie się cieszę, że Cię widzę po tych siedmiu latach. Przytulił ją do siebie.
- Może wejdziesz? - przerwałam im te czułości. Mój brat spojrzał na mnie z miną mordercy.
Podczas gdy Klaudia wchodziła, ja szepnęłam z uśmiechem mojemu bratu:
- Jeszcze zdążysz ją poprzytulać.
Jego twarz złagodniała. 
- Co cię sprowadza? - zapytał,
- Studia w Łodzi. Moje wymarzone wzornictwo. Wiesz, jak bardzo lubię przerabiać ubrania. A czemu zamieszkałam w Bełchatowie? Przez Skrę, będę mieć bliżej na mecze. Wasz blok bardzo mi się spodobał, a kiedy się okazało, że piętro niżej mieszkacie wy, to tym bardziej się ucieszyłam - wyjaśniła.
- Jej, fajnie, że akurat tu mieszkasz. Tęskniłam za Tobą. Karol również - powiedziałam i puściłam delikatnie oczko w stronę mojego brata.
- Ja też się za wami stęskniłam. Te Kielce wszystko popsuły. Fajnie, że teraz będziemy na siebie wpadać codziennie - uśmiechnęła się - Dobra, ja  lecę, słyszałam, że wyjeżdżacie do Kataru, nie będę wam przeszkadzać. Dajcie mi tylko swojego Skype'a i numery telefonów, migusiem - powiedziała z uśmiechem.
Po wypełnieniu jej prośby pożegnaliśmy. Karol nie chciał jej wcale wypuszczać z rąk. Szybko wszedł, położył się i wtulił się w poduszkę.
- Ej, brachu, co jest? - zapytałam.
- Tęskniłem za nią, wiesz? Kiedy wyprowadziła się do Kielc, cierpiałem. Nie pokazywałem tego. Nie chciałem, by ktokolwiek o tym wiedział. Kochałem ją... I chyba kocham ją nadal. Jednocześnie nie mogę zapomnieć o Patrycji. Wiesz, jak bolała mnie ta zdrada... Ale jak zobaczyłem Klaudię po siedmiu latach, taką doroślejszą, piękną, z tymi kasztanowymi włosami i dziecięcym wzrokiem to poczułem, jak bardzo mi jej brakowało i jak bardzo chcę być przy niej - zwierzył mi się.
- Trzeba było mi powiedzieć, a nie dusić tego w sobie - poczochrałam jego włosy i przytuliłam go.
- Cieszę się, że ona jest tu znów blisko - rozchmurzył się.
- Ja też, brakowało mi jej. A nie powiedziałeś mi dokładnie, jak Patrycja zareagowała - przeszłam na inny temat.
- Bardzo dziwnie. Najpierw powiedziała, że ich nie odda, później że odda, a następnie powiedziała, że sama nie wiem. Ona chyba naprawdę jest rozchwiana emocjonalnie - odpowiedział.
Pokazał mi zdjęcia USG. Było już wyraźnie widać dwójkę dzieci. Oglądaliśmy zdjęcie, gdy nagle zadzwonił telefon Karola.
Okazała się to być Patrycja. Rozmawiali o dzieciach. Mina Karola się rozpromieniła. Rozmawiali tak około pięciu minut.
- Chłopiec i dziewczynka. Synek i córeczka - krzyknął radośnie.
- Czekaj, czekaj, ja coś mam na takie okazje - wyjęłam bombonierkę - Nie szampana, nie wino, bo pić przecież nie mogę. Twojemu bratankowi lub bratanicy by zaszkodziło - zaśmiałam się.
- Wolę dbać o zdrowie dziecka mojej siostry - odrzekł Karol i wybuchł chichotem
Naszym śmiechom nie było końca.

Następnego ranka kończyliśmy pakowanie w małym pośpiechu. Wczorajsze zaległości się udzieliły. Byliśmy w znakomitych humorach. Umówiliśmy się, że jak się będę źle czuć, natychmiast wracam do Polski. Nie brałam jednak tej ewentualności nawet pod uwagę.
Wychodziliśmy właśnie z walizkami, gdy zobaczyliśmy, jak Klaudia kłóci się z jakimś chłopakiem. Był bardzo brutalny. Ona natomiast była spanikowana. Karol, w obawie, że może mi się coś stać, kazał mi wracać do mieszkania, a sam podbiegł do miejsca zdarzenia. Odciągnął go od Klaudii. Ten prychnął i uciekł. Podbiegłam do nich, zobaczyć, czy nic im się nie stało. Klaudia płakała przytulona do Karola.
- Już cicho, Duśku, już wszystko w porządku, nie płacz - uspokajał ją.
- On... on chciał mnie pobić - łkała.
- Kto to był? - zapytał.
- Mój były... Rozstaliśmy się pół roku temu i nie może on tego zaakceptować - odpowiedziała.
- Nie możemy ciebie tu zostawić... On cię przecież pobije. Może poproszę którąś sąsiadkę, by doglądała sytuacji na tym piętrze - zaproponował.
- Nie, dam radę - powoli się uspokajała.
- Na pewno? Gdyby coś się działo, daj nam znać - powiedział Karol - Uważaj na siebie, dobrze?
- Okej. Wypuszczę plotkę, że mieszkam gdzie indziej, na czas waszego wyjazdu będę mieć spokój. A i dziękuję za ratunek - cmoknęła Karola w policzek.
- Nie ma za co. Nie chcę, by coś ci się stało - jego głos leciutko drżał.
- Dobrych zawodów - krzyknęła Klaudia.
- Nie dziękuję - uśmiechnął się mój brat.
Poszliśmy do samochodu. Droga na miejsce zbiórki była dosyć nużąca. Później do autokaru, na lotnisko i hen, ku nowej sportowej przygodzie wśród śmiechów drużyny i troski Alka o nasze dziecko.
_________________________________________________________________________
Zarąbiście mieć dwie trójki na półrocze w 1 gimnazjum. Troszkę jestem zawiedziona, ale z matmy nigdy orłem nie byłam, a biologię się poprawi. ;p
Zbliżamy się nieuchronnie do końca. Wydarzenia niewątpliwie będą się dziać szybciej i będą dosyć emocjonujące, także czekajcie. Pozdrowionka.
PS: Piąteczek, Piątunio. ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz